Boiling Frogs 2018

Kilka słów o tym, jak za późno trafiłem na jedną z najlepszych (najlepszą?) konferencję IT w Polsce.

27 March, 2018

O "żabach" wiele dobrego słyszałem w związku z poprzednią edycją, którą z niewiadomych przyczyn zwyczajnie przegapiłem. Wszyscy zachwalali zarówno organizację, jak i wiedzę merytoryczną płynącą z interdyscyplinarnych prezentacji. W tym roku we Wrocławiu miała miejsce trzecia edycja wydarzenia. Postanowiłem, że spróbuję swoich sił w procesie C4P i zwiększę swoją motywację, by w końcu wylądować na miejscu i zweryfikować to osobiście. Udało się. Postaram się więc, w niewielkim skrócie, opisać swoje przeżycia widziane z perspektywy prelegenta, jak i czynnego uczestnika tegorocznej konferencji Boiling Frogs.

C4P, #prelegent

Jako propozycje wystąpień przesłałem kilka ze swoich "nowych" tematów, nad którymi chciałem popracować w najbliższym czasie. Przyznam, że wybrany został ten, który wg mnie był najmniej interesujący tj. "Kariera w/dzięki Open Source" :) 

Zmotywowany prezentacją Adama Sitnika na Programistoku w ubiegłym roku, postanowiłem w ramach tej prezentacji opowiedzieć swoją historię z open source'm i również zarazić motywacją innych programistów na widowni/widowniach (mam nadzieję wygłosić temat jeszcze ponownie - może mi w tym pomożesz?).

Wydawało mi się, że z uwagi na codzienną pracę z Umbraco CMS, które to jest open source'owym systemem do zarządzania treścią napisanym w .NET, mam na ten temat sporo ciekawego do opowiedzenia. Jak się to udało? Odpowiedź pozostawiam uczestnikom mojej prelekcji - jeśli to czytacie i jeszcze nie podzieliliście swoja opinią - zróbcie to proszę w komentarzu (z góry dziękuję!). Z zebranego feedbacku do tej pory, wydaje mi się, że cel prezentacji został osiągnięty. Oczywiście, zawsze znalazłoby się coś do poprawy, kilka wątków pominąłem, a specyfika sali utrudniła mi "wykonywanie roboty", ale było DOBRZE! :) 

Wystąpienia były rejestrowane i znajdą się na YouTube. Zamieszczę wówczas swoje również tutaj, tymczasem dla chętnych udostępniam link do sladów: [Klik].

Pierwszy raz w sumie spotkałem się także z "VIP Roomem" dostępnym na potrzeby prelegentów. Super pomysł. Nie miałem wprawdzie okazji zbyt długo tam poprzebywać, ale miejsce takowe to ciekawa opcja do nawiązania bliższego kontaktu z innymi prelegentami, dopracowania "na spokojnie" slajdów czy narracji prezentacji, bądź zwyczajnie do pozostawienia swojego mandżuru w spokojnej i bezpiecznej lokalizacji.

Przyznam, że patrzyłem również na każdym kroku na ręce organizatorów i uczyłem się ciekawych rzeczy, które będę adaptował do organizowanych przez siebie wydarzeń! Bo było się z czego uczyć...

Organizacja

Poza wspomnianym już "VIP Roomem" dla prelegentów, widać było na każdym kroku to, że wydarzenie jest bardzo dobrze zaplanowane i przemyślane. Zabiegi takie jak sesje lightning talków już w przerwie obiadowej (celem rozładowania kolejek do garów), dobra lokalizacja wydarzenia i rozplanowanie pomieszczeń, jak i funkcjonująca jak szwajcarski zegarek rejestracja i obsługa wydarzenia - złożyły się w spójną całość i w 100% potwierdziły to, o czym mówili uczestnicy poprzednich edycji. BoilingFrogs to wydarzenie najwyższej jakości - nie tylko w zestawieniu z polskimi wydarzeniami IT, ale w skali światowej.

Prezentacje

Poza epizodem w postaci obecności na scenie Boiling Frogs, celem samym w sobie było oczywiście zdobycie nowej wiedzy! Nie trafiłem na wszystkie wystąpienia, na które chciałem. Część będę musiał nadrobić na YouTube, ale te, na których się znalazłem, trzymały bardzo wysoki poziom i zadowoliły mój głód wiedzy w pełni.

Dzień rozpoczął się od wprowadzenia i prezentacji jednego z organizatorów "żab" - Tomka Kaczmarzyka (@tkaczmarzyk) - który opowiadał o żab właśnie gotowaniu. Zbiór ciekawych analogii i oczywiście doskonały wstęp odkrywający ideę skrywaną za sensem organizacji całej konferencji. 

Po prezentacji Tomka, udałem się na wystąpienie Mariusza Gila (@mariuszgil) pt. "Discovering unknown domain with Event Storming". Mariusz - niczym profesor - ze stoickim spokojem i masą interesujących metafor, tłumaczył nam jak powinien wyglądać proces event stormingu, który pomaga podczas analizy i przygotowania projektu informatycznego i skraca czas potrzebny na błądzenie w nieznanym już w trakcie jego tworzenia / wdrażania programistycznego. Bardzo ciekawa wiedza dla mnie osobiście, bo będąc czasem czynnym, czasem biernym uczestnikiem wielu burz mózgów, szukałem sposobu na ich sprawną moderację. Przy najbliższej okazji z pewnością ucieknę się do wiedzy zdobytej w trakcie tej prezentacji.

Po moim wystąpieniu i chwili odpoczynku, udałem się na drugą część wystąpienia Łukasza Szydło (@lszydlo) w temacie "Modularity – the final frontier". Łukasz również w ciekawy sposób opisywał podział aplikacji na moduły i starał się je zaklasyfikować tak, aby były spójne i czytelne w rozumieniu separacji i grupowania. Po raz kolejny ciekawie i z masą interesujących wniosków.

Po przerwie obiadowej, w trakcie której miałem okazje do ciekawych rozmów z osobami, które znałem do tej pory jedynie wirtualnie, udałem się na lightning talk Krzysztofa Rakowskiego (@krzrak), którego poznałem - "w biegu" - właśnie w naszym prelegenckim VIP Roomie. Krzysztof opowiadał o tym jak tworzyć, ale nie kod, a twórczość innego - bardziej humanistycznego - rodzaju tj. wpisy na blogach, czy książki. Jako, iż w głowie od dawna siedzi mi temat wylania swoich przemyśleń na papier, a i teraz chociażby czytacie to, co Wam piszę za pośrednictwem tej platformy, uznałem, że to treść dla mnie. Nie myliłem się. Żałowałem jedynie, że było to w formie krótkiej prezentacji, bo wierzę, że Krzysiek wiedzy do przekazania ma znacznie więcej. Do materiałów udostępnionych przez niego mam jeszcze zamiar wrócić.

Następną prezentacją, na której gościłem, była prezka Jarosława Pałki (@j_palka) o tajemniczym, clickbaitowym tytule "Sagi, strumienie, reaktywność i inne buzzwordy" :) Na Jarka prezentacji chyba kiedyś już byłem (4developers maybe?), bo styl i flow jakby było mi znane. Lubię tego typu wystąpienia, bo pomimo dużej dozy humoru, luzu i dystansu, Jarek przekazał nam całą masę wartościowej wiedzy nt. architektury i sposobów radzenia sobie z problemami w projekcie, przy którym pracuje. A, że przy okazji jest to najpopularniejszy serwis aukcyjny w Polsce to są to również problemy dość ciekawej skali. Zdanie o przerwie Świątecznej w departamencie IT Allegro i pytaniem w tle "Jebnie, czy nie jebnie?" sprawiło, iż rzewnie parsknąłem na głos nawet :)

Na koniec zaserwowałem sobie wystąpienie Mateusza Budzara (@MateuszBudzar) w temacie "Profesjonalny developer. Kto to taki?". Z racji, iż sam nieustannie doskonale się w tematach tzw. "miętkich" (tak, wiem - miękkich), z ciekawością wysłuchałem przemyśleń Mateusza dotyczących rozwoju programisty, który nie musi być stricte związany z tym, co tworzy w ramach swojego kodu, ale tego jak tworzy i po co. Zastrzyk przemyśleń i wniosków był, więc Mateusz zrobił swoją robotę doskonale, motywując mnie tym samym do tego, by w swojej codziennej pracy jeszcze bardziej zwracać uwagę na to, czego z pozoru od razu nie widać, a co może nieść za sobą lawinę skutków, której możemy wszyscy w naszej branży unikać zawczasu.

Po tej prezentacji udałem się na krótki spacer z żoną i Oliwką, odkrywając ciekawostki Wrocławia (pączki <3) i delektując się super pogodą, która towarzyszyła nam cały weekend.

After Party

Wisienką na torcie było after party, które odbyło się w Mleczarni. Organizatorzy zarezerwowali całą piwnicę na te potrzeby oraz zapewnili open bar dla wszystkich posiadających identyfikatory konferencyjne. Wszak kolejki do baru początkowo były bardzo długie, to starałem się sam wykorzystać czas spędzany w nich na rozmowy i poznawanie nowych osób. Dzięki temu czas mijał nam wszystkim szybko i przyjemnie i nie wiadomo kiedy stuknęła nam godzina 3:00 rano i pora było się stamtąd umywać, aby nie stracić całej niedzieli (którą mieliśmy w planie poświęcić na odwiedzenie Zoo!) :) 

Jak to w przypadku afterów bywa, rozmowy na tematy wszelkie nie miały końca. Spotkałem zarówno swoich starych, dobrych znajomych z pierwszej pracy i rodzinnego miasta, poznałem masę nowych osób oraz w końcu miałem także okazję przybić piątkę osobom, z którymi utrzymywaliśmy jedynie relacje "cyfrowe" do tej pory (pozdro webMASTAH m.in.!). Było to doskonałym dopełnieniem wydarzenia.

Podsumowanie

Zbierając to wszystko w "kupę": nie mogę doczekać się przyszłorocznej edycji. Wydaje mi się, że Boiling Frogs wpisało się na stałe w kalendarium odwiedzanych przeze mnie wydarzeń branżowych. Wrocław to super miasto, które chętnie odwiedzę ponownie, a społeczność IT, którą gromadzi te znakomicie zorganizowane wydarzenie to bodziec, który jak magnes będzie na mnie działał każdego roku i miejmy nadzieję zapewniał kolejnych zastrzyków wiedzy i motywacji do dalszego rozwoju.

Dziękuję organizatorom za możliwość wystąpienia w trakcie wydarzenia oraz za perfekcyjnie odwaloną organizacyjną robotę. Dziękuję wszystkim, z którymi udało mi się poznać, porozmawiać i przybić piątkę. Do zobaczenia za rok?